Eddie DeBartolo Jr. – Leading Man of Tampa
Eddie DeBartolo Jr. is Leading the Charge
Originally published in TAMPA Magazine’s August/September 2016 edition.
Updated July 5, 2018.
Od San Francisco Bay do Tampa Bay, Eddie DeBartolo Jr. wyrzeźbił wyjątkowe miejsce w sercach i umysłach ludzi w całym kraju. Dziś wraca do Tampy, gdzie zajmuje się rozwojem lokalnym – i nie zamierza się zatrzymywać w najbliższym czasie.
Ty i Twoja rodzina możecie wybrać dowolne miejsce, w którym chcielibyście mieszkać. Dlaczego Tampa?
Mój ojciec spędził wiele czasu na tworzeniu centrów handlowych na Florydzie. Mieliśmy osobiste relacje z burmistrzem Greco, który również pracował dla nas, i kiedy decydowaliśmy między Orlando a Tampą, przekonał nas do przeprowadzki do Tampy. To jest dom od 2000 roku i nie mieszkalibyśmy nigdzie indziej.
W dniu 6 lutego 2016 roku zostałeś wprowadzony do Pro Football Hall of Fame. We wcześniejszych wywiadach donosiłeś, że byłeś w stanie szoku po tym, jak zostałeś indukowany. Jakie jest to uczucie teraz, gdy to się trochę ustatkowało?
Jestem wciąż w szoku. To był niesamowity i niewiarygodny dzień. Byłem całkowicie upokorzony. Wracając do 1977 roku i przejmując zespół i przechodząc przez sezony, niektóre dobre niektóre złe, nigdy nie sądziłem, że to się stanie. Ale Bill Parcells zadzwonił do mnie, kiedy otrzymałem wypowiedzenie, i powiedział: „Eddie, pozwól, że coś ci powiem. To jest jeden klub, z którego nie mogą cię wyrzucić.”
Jak cię powiadomili?
Byłem w Montanie, a oni mieli spotkanie w Canton. Dostałem telefon od Davida Bakera, który jest prezesem, że jestem kandydatem z jednym wkładem. Mieli swoje spotkanie dzień przed Super Bowl w San Francisco. To był szalony dzień z powodu tego, co kazali ci zrobić. Umieścili cię w oddzielnych pokojach, a jedynym sposobem, abyś wiedział, czy zostałeś wybrany, czy nie, było to, że David Baker przyszedł do twojego pokoju z ekipą kamer. Czekałem z moją żoną w pokoju. Tuż przed godziną 16:00 usłyszałem jakieś zamieszanie i pukanie do drzwi. Wyjrzałem na zewnątrz i to był on. Otworzyłem drzwi, a on chwycił mnie, przytulił i powiedział: „Gratulacje.”
Przewodniczyłeś 49ers podczas prawdopodobnie największej dynastii w historii NFL. Jak wyglądała atmosfera w San Francisco w tamtym czasie?
Cóż, mieliśmy ciężkie czasy. W 1977, ’78 i ’79 roku nie mieliśmy wspaniałej drużyny. A w 1979 roku, mieliśmy podwójne morderstwo w mieście. Zamordowany został burmistrz i inny urzędnik miejski, a w mieście panował totalny bałagan. W tym samym czasie, w tym samym roku zatrudniłem Billa Walsha na stanowisko trenera. I w 1980 roku, również mieliśmy trudny rok. Potem, w 1981 roku, zaczęliśmy składać wszystko do kupy dzięki nabytkom z draftu, które dostaliśmy w ’79, jak Joe Montana i Ronnie Lott. W 1981 roku mieliśmy niesamowity rok, którego nikt z nas się nie spodziewał. Byliśmy 13-3 i poszliśmy do playoffów, zagraliśmy z Giants, potem z Cowboys i poszliśmy do mroźnego Detroit i zagraliśmy z Cincinnati w Super Bowl i wygraliśmy to, i to tak jakby rozkręciło sukces drużyny.
Zakładam, że to pomogło trochę uzdrowić miasto.
Zupełnie. Miasto wciąż było w rozsypce po wszystkim. George Moscone był burmistrzem i był wspaniałym człowiekiem. Kiedy odszedł, Dianne Feinstein została burmistrzem. Wróciliśmy i urządziliśmy paradę, i myślę, że oszacowała frekwencję na ponad milion osób. Do dziś, kiedy z nią rozmawiam, ona naprawdę myśli, że to jakby zestaliło i zjednoczyło miasto.
The 49ers wygrał pięć Super Bowls z tobą jako właścicielem. Czy jest jakiś szczególny, który był najbardziej wyjątkowy lub wyróżniał się dla ciebie?
Wow. Wydaje mi się, że pierwszy był zawsze niespodzianką. Ale prawdopodobnie Super Bowl w ’95, ostatni. Mój tata właśnie odszedł. To był chyba ten, który wiele znaczył. Mieliśmy innego rozgrywającego. To był jedyny Super Bowl, w którym Joe nie grał, grał w nim Steve Young. Wszystkie były tak wyjątkowe, ale ten jeden, prawdopodobnie z powodu mojego taty umierającego miesiąc lub tak wcześniej, ten mecz prawdopodobnie znaczył najwięcej.
Jeśli chodzi o drużynę, byłeś znany z tego, że podróżowałeś w wielkim stylu i traktowałeś ich jak rodzinę. Czy to było zamierzone i czy uważasz, że było to siłą napędową w ich sukcesie?
Cóż, to wszystko zaczęło się w Youngstown, z naszą firmą i sposobem, w jaki mój tata zaczął lata i lata temu z powrotem w latach 40-tych, kiedy dostał się do biznesu. Zawsze traktował wszystkich swoich pracowników tak, jakby byli członkami rodziny, niezależnie od tego, czy ktoś był chory w jego rodzinie, czy były urodziny, czy dziecko, czy coś innego. Mieliśmy wielu pracowników: 700 prawie w Youngstown i kolejne 11 000 w całym kraju w naszych centrach handlowych i na torach wyścigowych. Myślę, że to mi wpojono, że sposób, w jaki traktujesz ludzi, jest taki, w jaki chcesz być traktowany. Myślę, że przeniosłem to do San Francisco. Z zawodnikami postępowaliśmy inaczej. Nigdy nie angażowałem się w negocjacje kontraktowe; zawsze pozwalałem, by robił to generalny menadżer lub trener Walsh. Moje relacje z zawodnikami były bardziej osobiste. Nie byliśmy tak różni w wieku – ja i gracze – w tym czasie, więc naprawdę staliśmy się blisko.
Czy nadal utrzymujesz kontakt z którymś z nich dzisiaj?
Zbieram grupy razem około cztery razy w roku. W zeszłym tygodniu, ośmiu z nas pojechało do Vegas na dwie noce. Miałem wszystkich moich chłopaków – Joe Montanę, Jerry’ego Rice’a, Rogera Craiga. Spędziliśmy dwie noce w Vegas i byliśmy jak banda starych wyjadaczy, po prostu rozmawiając i wspominając. Pozostaję w kontakcie z tak wieloma ludźmi, jak tylko mogę. Mamy kilku graczy, którzy przeszli przez złe czasy, a ja po prostu pozostaję z nimi w kontakcie. Myślę, że ta relacja nigdy się nie kończy.
Czy były jakieś podobieństwa pomiędzy prowadzeniem udanego biznesu i udanej drużyny piłkarskiej?
Myślę, że tak. Myślę, że trzeba mieć konsekwencję, a my staraliśmy się to robić. Oczywiście robiliśmy to w biznesie. Mój tata był niesamowitym biznesmenem i wspaniałym ojcem. Myślę, że starałem się przenieść to na moją własność z 49ers, być konsekwentnym w stosunku do drużyny i biura. Myślę, że udało nam się to zrobić – pomogło to utrzymać wszystkich na tej samej ścieżce.
Twój biznes nieruchomości był w dużej mierze zbudowany na centrach handlowych. Proszę opisać, jak ten biznes wygląda dziś.
Dziś jest inaczej. Nie buduje się już tak wielu centrów handlowych. Uzyskanie pozwoleń jest prawie niemożliwe. Trwa to latami. Jeśli masz nieruchomość, zanim rozpoczniesz budowę centrum handlowego, nawet jeśli masz już wszystkich na miejscu, mija od siedmiu do ośmiu lat. W tej chwili, w październiku zamierzamy otworzyć centrum handlowe na Hawajach. Będzie to jedno z niewielu, które zostaną otwarte w tym roku. Będzie to duże centrum handlowe, będzie miało około 1,5 miliona stóp kwadratowych. Ale to się zmieniło, ponieważ jest to po prostu bardziej skomplikowane.
Jakieś proponowane projekty w obszarze Tampa Bay, o których chciałbyś wspomnieć?
Cóż, mamy Georgetown , które jest wspaniałym kawałkiem nieruchomości. Już pracowaliśmy nad wszystkimi naszymi zatwierdzeniami i wszystkim. Myślę, że jest to prawdopodobnie ostatni naprawdę, naprawdę dobry kawałek nieruchomości.
Słyszałem coś o „najlepszych widokach na centrum miasta.” Czy to oznacza, że będą tam wysokie wieżowce?
Sądzę, że będzie to teren wielofunkcyjny. Nie zdecydowaliśmy jeszcze dokładnie co to będzie, ale będą to budynki mieszkalne, wieżowce wielorodzinne i niektóre obiekty komercyjne.
Możliwości zatrudnienia i podekscytowanie tym, co dzieje się w centrum miasta prowadzą do wielu pozytywnych nagłówków. Czy podziela Pan ten entuzjazm?
Jeff Vinik jest moim naprawdę dobrym przyjacielem i nie mogę powiedzieć o nim wystarczająco dużo. Jest przedsiębiorcą z wielką, wielką dalekowzrocznością. Tampa ma szczęście, że go ma. Mam nadzieję, że będę mógł coś z nim zrobić. Po prostu uważam, że wykonał fenomenalną pracę. Jego plany są wspaniałe. Zamierza na nowo odkryć centrum miasta. Pamiętam Tampę sprzed lat – kiedy centrum tętniło życiem, mieliśmy domy towarowe. Mieliśmy Maas
Brothers, Belk Lindsey i różne sklepy. Zawsze mówiłem, że uważam, że śródmieście potrzebuje handlu. Myślę, że Jeff ma plan, który pomoże pobudzić inne małe sklepy, więcej restauracji. Tampa to wspaniałe miasto. (Uwaga redaktora: Od czasu naszego wywiadu z Eddie Debartolo w 2016 roku, Jeff Vinik i Strategic Property Partners rozpoczęli budowę i rozwój Water Street Tampa w centrum miasta).
W Twojej opinii, jakie są niektóre kluczowe rzeczy, które przywództwo miasta musi zrobić, aby utrzymać ten pozytywny impet?
Współpracuj ściśle z nimi w sprawie uprawnień. Nie trzeba oddawać sklepu, wystarczy go ułatwić. Staraj się przeciąć biurokrację, abyś mógł załatwić te sprawy – po prostu nie możesz już czekać osiem czy dziesięć lat na rozpoczęcie tych spraw. Ich budowa trwa wystarczająco długo. Spraw, aby łatwiej było zrobić rozwój.
Współzałożyłeś Brooks DeBartolo Collegiate High School w Tampie z Derrickiem Brooksem. Jaka była motywacja za budową szkoły średniej w stylu college’u?
Derrick. Byliśmy przyjaciółmi, odkąd się tu przeprowadziłem. Przyszedł do mnie i powiedział: „Mam pomysł. Zróbmy liceum” i przedstawił mi swoje przemyślenia i pomysły. Całkowicie się zgodziłem. Przez ostatnie sześć lat otrzymywaliśmy oceny A. Próbujemy zrobić z tego prawdziwą szkołę średnią, z programem piłkarskim i stadionem piłkarskim. Drużyna koszykówki dziewcząt radziła sobie fenomenalnie. Poszedłem na mecz baseballu otwierający sezon, a oni radzą sobie świetnie. Nasza dyrektorka, Kristine Bennett, jest najlepsza. Po prostu nie mogę powiedzieć wystarczająco dużo. Derrick spędza tam o wiele więcej czasu niż ja. Wszyscy na niego patrzą. Miło jest widzieć, że te dzieciaki otrzymują naprawdę dobrą edukację. I wiele z nich idzie na studia.
Wreszcie, gdzie mówisz gościom spoza miasta, że muszą iść?
Kiedy jestem w centrum, idę do Malio’s. Często chodzę do Carmine’s. Muszę powiedzieć, że moja żona i wszyscy wykonali fenomenalną robotę z naszą restauracją. Nazywa się Sacred Pepper, a otworzyliśmy ją 19 kwietnia. Myślę, że to będzie coś nowego dla Tampy. Coś innego.