Siedem powodów, dla których nie powinniśmy przywracać do życia wymarłych zwierząt

Extinction is forever-or so we thought.

What if we could have a redo? Co by było, gdybyśmy mogli cofnąć naciśnięcie przycisku „delete” i przywrócić do życia wymarłe stworzenia? Ten proces technologiczny – tak zwana „de-ekstynkcja” – jest już prawie na wyciągnięcie ręki, dlatego dyskusje przenoszą się z „czy możemy?” na „czy powinniśmy?”

Łatwo jest argumentować za de-ekstynkcją roślin. Wyobraźmy sobie, że Camellia sinensis (herbata), Coffea arabica (która stanowi 60-80% światowej produkcji kawy), lub – nie daj Boże! – Theobroma cocoa (czekolada) wyginęły. Ogłoszony zostałby międzynarodowy kryzys, a ich wyginięcie stałoby się globalnym priorytetem. A co z innymi gatunkami krytycznymi dla ludzkiej cywilizacji, takimi jak ryż czy pszczoły miodne? A co z ciepłymi, puchatymi stworzeniami, takimi jak gołębie pasażerskie, mamuty i inne wymarłe ssaki, żółwie i ptaki, które jeszcze stosunkowo niedawno były tak fantastycznie zróżnicowane?

Wyginięcie roślin i mamutów to zupełnie inne propozycje, a tym drugim mówię nie.

Jako biolog ewolucyjny, myślę, że byłoby niesamowicie przywrócić wymarłe stworzenia. Można by je szturchać, pukać i badać przy pomocy dzisiejszego arsenału technik naukowych. Ale, z wyjątkiem wirusów, które zostały wskrzeszone, tak naprawdę nie o to chodzi w de-extinction. Zamiast tego, de-ekstynkcja jest procesem pobierania DNA wymarłych gatunków i wstawiania go do podobnego gatunku w celu stworzenia nowego hybrydowego stworzenia. W projekcie dotyczącym mamutów wełnistych, o którym dużo się mówi, jako gospodarza użyto słoni azjatyckich; w rezultacie otrzymano tylko około 2% mamutów wełnistych. Podobnie, ludzie o europejskim rodowodzie są w przybliżeniu w 1-2% neandertalczykami, ale nie chodzą w kółko twierdząc, że są wymarłymi neandertalczykami.

A poza tym, jeśli nie możemy uratować tego, co mamy dzisiaj, dlaczego wyobrażamy sobie, że zrobimy lepiej z wymarłymi laboratoryjnymi mozaikami genetycznymi, zrobionymi tak, by wyglądały jak wymarłe gatunki?

Istnieje siedem kategorii powodów, dla których nie powinniśmy wymierać zwierząt, od biologicznych po filozoficzne. Lubię myśleć o nich jako o siedmiu „E”.

1. Wyginięcie

Zwierzęta te wyginęły z jakiegoś powodu: ludzie uznali, że są przydatne do obiadu lub couture, że są zbyt wielkim szkodnikiem, wyeliminowali ich naturalne siedlisko lub ponieśli jakąś inną katastrofę. Czy przyczyny pierwotnego wyginięcia zniknęły? Jeśli nie, kto może powiedzieć, że to się po prostu nie powtórzy? Kiedy chodzę na wycieczki terenowe, czy to do Masai Mara czy w Andy, są dwa rodzaje zwierząt: sprawne i zdrowe, lub martwe.

2. Ewolucja

Nawet jeśli pokonamy ewolucję na froncie przez przywrócenie wymarłych, co się stanie, gdy ewolucja przejmie kontrolę nad wskrzeszonymi gatunkami? Możemy nie być zadowoleni z rezultatów. Ale nawet jeśli te zwierzęta zostałyby przywrócone, to w najlepszym wypadku byłaby to mała populacja z bardzo ograniczoną różnorodnością genetyczną. Widzimy to nawet u ludzi, gdyż sześć wieków chowu wsobnego w rodzie Habsburgów zakończyło się tym, że Karol II Hiszpański nie był w stanie prawidłowo przeżuwać pokarmu, oprócz wielu problemów fizycznych, seksualnych, intelektualnych i emocjonalnych. (Współczesny buldog angielski to kolejna przestroga przed niebezpieczeństwami związanymi z hodowlą wsobną). Jeśli nie uda ci się stworzyć genetycznej różnorodności z ponad 100 genetycznie różnymi osobnikami, małe populacje wymarłych zwierząt doprowadzą do niezdrowych, całkiem możliwe, że bezpłodnych potomków, co i tak doprowadzi do Wymierania 2.0.

3. Ekologia

„Żaden człowiek nie jest wyspą” – podobnie jak stworzenia. Wszystkie żywe istoty potrzebują ekosystemu, aby się rozwijać. Kiedy w przeszłości ponownie wprowadziliśmy zagrożone gatunki do środowiska naturalnego, wystąpiły różnego rodzaju efekty falowe i niezamierzone konsekwencje. Najbardziej znanym przykładem była reintrodukcja wilka szarego do Yellowstone: wilki polowały na łosie i jelenie, a dzięki zmniejszeniu populacji osiki rozkwitły, pomagając bobrom. Nie da się przewidzieć, jak zmieni się lokalna ekologia po przywróceniu gatunku z martwych – możemy przywrócić mamuta wełnistego, ale czy to będzie miało znaczenie? Czy wzięliśmy pod uwagę ich wpływ na obecny ekosystem? Zwierzęta są również gospodarzami ekosystemów mikrobów, na ich skórze, w ich wnętrznościach, w ich uszach, na ich genitaliach. Ten tak zwany mikrobiom wpływa na dietę, układ odpornościowy, a nawet nastrój i zachowanie. Rodzimy mikrobiom gospodarza byłby niemożliwy do odtworzenia. Nowy, sztuczny będzie miał nieznane skutki.

4. Etologia

Zwierzęta takie jak ptaki i ssaki uczą się zachowań, obserwując innych członków swojego gatunku. Co się stanie, jeśli jako pierwszy wyskoczysz z powrotem z kapsuły czasu? Program hodowli kondorów w niewoli był dobrym przykładem niebezpieczeństw związanych z brakiem rodziców tego samego gatunku. Mimo, że ludzcy „rodzice” używali kukiełek, aby uniemożliwić młodym ptakom odciskać piętno na ludziach, urodzone w niewoli ptaki wypuszczone na wolność wykazywały niezdrową ciekawość ludzi i były mniej towarzyskie w stosunku do innych kondorów. Czy mamuty będą po prostu uważane za wstydliwy element słoniowego miotu i nie nauczą się właściwych zachowań? Bez rodziców, którzy mogliby uczyć potomstwo, będą one chłonąć kaprysy innych podobnych gatunków lub ludzi zamiast tego.

5. Ekonomia

Według Performing Animal Welfare Society, zdrowy słoń kosztuje około $70,000 rocznie, aby się nim opiekować, a starszy kosztuje jeszcze więcej. Wydawanie pieniędzy na przywrócenie pierwszego mamuta z pewnością wywoła ekscytację i żywe zainteresowanie. Ale kiedy emocje opadną, kto zapłaci rachunki… i tak w nieskończoność? Czy naprawdę rozważamy przywrócenie do życia stworzeń tylko po to, by dokonać ich eutanazji, gdy fundusze się wyczerpią?

6. Emocje

Gdy coś umiera, doświadczamy poczucia straty, czasem namacalnego, a czasem abstrakcyjnego. Kto nie odczuwałby strasznego poczucia straty, gdyby słonie miały wyginąć, nawet jeśli rzadko, jeśli w ogóle, się je widuje? Ale to poczucie straty nie jest warte finansowych, biologicznych i etycznych kosztów de-ekstynkcji.

7. Etyka

Dlaczego chcemy przywrócić te stworzenia? Czy czujemy się winni za naszą rolę w doprowadzeniu do ich wyginięcia w pierwszej kolejności? Czy czujemy potrzebę spłacenia długu naszych przodków wobec tych gatunków za pomocą sprawiedliwości naprawczej? Ale dla kogo jest ta sprawiedliwość? Z pewnością nie dla wymarłych osobników, które prawdopodobnie przejdą przez okres bycia zniekształconymi, niedożywionymi i niedostosowanymi, gdy zabraknie nam zainteresowania, co zakończy się prawdopodobnym drugim wyginięciem. Czy to etyczne, aby „odpokutować” za działania naszych przodków, gdy może to spowodować inny rodzaj cierpienia?

W końcu, to sprowadza się do naszej idei tego, co „naturalne” jest. Czy naturalne jest posiadanie mamutów wełnistych na syberyjskim stepie, tak jak to było kiedyś? Według tego rozumowania, równie naturalne powinno być niebo wypełnione pterodaktylami. A może morze wypełnione trylobitami. A może beztlenowa ziemia, czyli to, czym nasza planeta była przez większą część ewolucji. A może zmierzyć się z faktem, że w dziewiczej Ziemi w ogóle nie było życia. Nie możesz po prostu wybierać, a potem chować się za płaszczem „naturalności.”

Jurassic Park był okropnym pomysłem, a Pleistocene Park nie jest lepszy. Więc, zamiast de-ekstynkcji, skupmy się na ratowaniu ekologicznie ważnych, interesujących i tak charyzmatycznych stworzeń, które mamy dzisiaj. De-ekstynkcja nie jest planem B.

Ten artykuł został zaadaptowany z wypowiedzi Rothschilda podczas debaty Intelligence Squared, „Nie przywracajcie do życia wymarłych stworzeń.”

Ten fragment został zaadaptowany z oświadczenia otwierającego Rothschilda podczas debaty Intelligence Squared US, „Nie przywracajcie do życia wymarłych stworzeń”, w styczniu. Możesz obejrzeć całą debatę – z udziałem Stewarta Branda, George’a Churcha i Rossa MacPhee – tutaj.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.